środa, 1 marca 2017

WYZWANIE "KRZESŁA" - C JAK CONQUEST, CZYLI PODBÓJ

Pierwsza litera, jaką będziemy w naszym wyzwaniu rozszyfrowywać to C, czyli Conquest. Tłumaczyć to można jako "podbój", ale również jako "zdobywanie". Strasznie szowinistycznie, co? A wcale nie! Przez zdobywanie bowiem należy rozumieć atawistyczne, męskie pragnienie, by mierzyć się z wyzwaniami życia - mieć osiągnięcia i pracować. Kiedy to zrozumiesz, uczynisz gigantyczny krok w poważaniu Męża i okazywaniu mu szacunku, który, jak już wiemy, jest dla niego ważniejszy aniżeli miłość.

Tak, jak dla Pawlaka rasizm to była "niepojęta rzecz", tak dla kobiety to, że mężczyzna wyżej ceni poważanie aniżeli miłość jest sprawą absolutnie niezrozumiałą. Bóg powołał kobietę do miłości i dlatego patrzy ona na świat przez różowe okulary, skoncentrowane na agape. Kobieta daje miłość, potrzebuje miłości i nie rozumie, dlaczego Mąż nie "działa" tak samo. Czy to oznacza, że mężczyzna miłości nie potrzebuje? Wiemy już, że potrzebuje jak każda ludzka istota, ale on miłość przeliteruje Tobie jako SZACUNEK.
Wyobraź sobie taką sytuację odnośnie zdobywania. Mąż traci pracę, wraca do domu i mówi o tym żonie. Jest zdruzgotany. A żona, chcąc pomóc, mówi: "To nieważne. Grunt, że się kochamy." On patrzy na nią i... zamyka się w sobie. Żona jest zaskoczona - chciała pomóc, a on co?
Co się właściwie stało? Stało się to, że ona ma różowe okulary, a on niebieskie. Różowe chciało pocieszyć niebieskie po różowemu, a niebieskie tego nie zrozumiało. Czy już rozumiesz? Nie? To odwróćmy sytuację. Załóżmy, że kobieta roni dziecko. A mąż na to: "To nieistotne. Grunt, że się kochamy." "Oszalałaś?" - powie wiele z Was. Dziecko do pracy porównywać??? Nie oceniam tu wartości straty, Boże broń. Chcę jedynie pokazać, jak złe dla naszych Mężów jest bycie zwolnionym. Męskie pojmowanie pracy to esencja jego istnienia i dlatego całkiem możliwe, że "miłosne" pocieszenie użyte przez żonę, nie zadziała należycie. 
Żeby jasnym stało się, dlaczego mężczyźni mają taką obsesję osiągnięć i pracy, koniecznym jest się teleportować do Księgi Rodzaju: "Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał" (Rdz 2: 15). Zanim Bóg stworzył Ewę, Adam miał pracować, bo tak mu Stwórca nakazał. Raj, wbrew pozorom, w gratisie nic nie dawał: drzewa owocowały, ale Adam ich doglądał. (Rdz 2: 10).
I chociaż wydawało się, że Adam ma wszystko, Bóg widział, że mu jednak czegoś brak. Powołał więc do życia "odpowiednią dla niego pomoc" (Rdz 2: 18), czyli Ewę. Rzecz jasna, te fragmenty Słowa Bożego nie będą odpowiadać skrajnym feministkom, bo w ich mniemaniu, Bóg wychodzi na seksistę, dla którego kobieta jest dodatkiem do mężczyzny. Ale Słowa Bożego lekceważyć nie wolno, a w nim stoi jasno, że mężczyzna jest powołany do pracy i do utrzymania rodziny, zaś jego głęboka potrzeba zdobywania nie jest jego wyborem, ale ofiarowaną od samego Boga cechą charakteru. 

Jednym z pierwszych pytań, jakie mężczyźni sobie zadają w rozmowie to, jaki jest ich zawód, gdzie pracują (to było też pierwsze pytanie mojego Taty do mojego, wówczas chłopaka, a obecnie Męża). Niezależnie od tego, czy to właściwe czy nie, mężczyźni definiują się poprzez pracę. Zostali powołani przez Boga do pracy, do bycia zdobywcami, myśliwymi. Chcą podbijać. Psychologia mówi o "męskiej instrumentalności". Już chłopcy chcą przygód, polowań, walki. 
Omawiając kwestię silnie ugruntowanej w mężczyźnie potrzebie pracy, nie zamierzam wmawiać nikomu, że kobiety są od niej wolne. Kobiety zawsze pracowały, ale jeszcze niedawno odbywało się to w domu, przy dzieciach. Ostatnio ("ostatnio" jest, rzecz jasna, umowne) wyszły z domu i zaczęły zdobywać stanowiska wcale niezgorsze niż mężczyźni. Zadajmy sobie jednak pytanie: co z dziećmi? Żłobek? Przedszkole? Pyrrusowe zwycięstwo feminizmu. Ciekawostką jest, że w Stanach Zjednoczonych czy Europie Zachodniej, kobiety chcą wybierać: pełnoetatowa mama czy kariera. Mężczyźni wybierać nie mogą. I nie chcą. Jeden z czołowych komików amerykańskich T. Allen zażartował w jednym ze swoich skeczy, że kobiety mają wybór. Mężczyźni mają jeden: "pracujesz albo idziesz do więzienia". Faktem jest, że są domy, gdzie kobieta zarabia, a mężczyzna jest w domu, ale zapewniam Was, że nasi synowie będą czuć potrzebę pracy, a córki zażądają wyboru między bobasem, a awansem.
Teraz będzie seksistowsko. Uwaga. Pewnie większość z nas zna "Chłopaków do wzięcia"? Paradokumentalny serial o samotnych panach ze wsi i małych miasteczek, co nie lubią słowa "singiel". Panowie ci są zazwyczaj uzależnieni od procentów, zaniedbani i wiecznie narzekają na to, że "baba leci na kasę". No cóż... Trochę to prawda, a trochę nieprawda.
Kobieta instynktownie szuka mężczyzny, który będzie miał na tyle stabilną sytuację zawodową i finansową, że ona będzie mogła w pełni oddać się wychowaniu dzieci, jeśli tylko tego zapragnie. Kobieta, którą kieruje dobra wola, kocha mężczyznę, więc wychodzi za mąż, a nie kocha pieniądze i wychodzi za mąż, ale wie, że finanse są potrzebne, żeby zbudować "dom". Podświadomie bowiem, mężczyzna to Adam, a kobieta to Ewa. Nie wolno umniejszać wartości kobiety względem zdolności do pracy poza domem, bo może być ona doskonałym kierownikiem. (Sdz 4: 4). Chodzi jednak o to, że kobieta jest niezastąpiona jako matka. Żadne ideologie nie zmienią taty w mamę.

Każda z nas, która chce zachęcić swojego Męża i okazać mu należny szacunek, może napisać liścik albo sms - krótki, nieskomplikowany: "Kochanie, dziękuję, że codziennie wychodzisz do pracy." Podstawowym zadaniem żony jest wspierać starania Męża w zdobywaniu. Nie wolno pozwolić, by czuł się on wykorzystywany i niedoceniony. Musimy pamiętać, że z uwagi na nasze kobiece, różowe okulary i taki sam aparat słuchowy przekazywana wiadomość może powodować zniekształcenie, zaś jego niebieskie sprzęty spowodują, że Mąż źle ją odbierze i... katastrofa gotowa. Z tego względu, tak istotne jest, aby mu podziękować i dać odczuć, że go podziwiasz.

A teraz garść konkretów:

Twój Mąż będzie czuł Twój szacunek względem jego starań o osiągnięcia i potrzebę pracy, jeżeli Ty:

# napiszesz albo powiesz mu, że cenisz jego pracę,
# wysłuchasz jego opowieści o pracy tak uważnie, jak życzyłabyś sobie, żeby on słuchał ciebie,
# nie będziesz lekceważyła ani krytykowała jego pracy tylko po to, żeby on okazywał więcej "miłości",
# będziesz wyrażała wiarę w niego i to, co robi,
# zauważysz, że jesteś jego pomocą i wspólnikiem,
# nie będziesz krytykowała jego marzeń. 

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

Dało mi to do myslenia. Ja często nabijam się z pracy mojego męża, a to przeciez tak jakbym w niego nie wierzyła i go wiecznie krytykowała :-(

Zielona Małpa pisze...

Szacunek wobec pracy powinien iść też w drugą stronę. Znacznie częściej to praca kobiety jest umniejszana.

Anna Dzikowska-Rogacka pisze...

O tym, co niezbędne kobiecie będzie w cyklu "PARA", czyli COUPLE - tam będą gorzkie pigułki dla panów :-) Na razie zadania dla żon :-) Z moich obserwacji wynika, że jednak tylko wyjątkowo oporne kulturowo egzemplarze męskie nie doceniają tego, co robi kobieta :-) Pozdrawiam serdecznie i zapraszam ponownie :-)