poniedziałek, 6 lutego 2017

STRÓJ KOŚCIELNY, CZYLI KATOLICZKA MOŻE BYĆ ŚWIETNIE UBRANA

Latem, zanim jeszcze na świat przyszedł nasz Syn, pojechaliśmy z Mężem do Lichenia. Naszą uwagę wzbudziła grupka młodych dziewcząt, siedzących na trawniku, śpiewających religijne pieśni. Paweł nachylił się do mnie i cicho wyszeptał: "Czy niektóre katoliczki muszą wyglądać tak beznadziejnie nieatrakcyjnie?" Przyjrzałam się dziewczętom uważniej. Faktycznie. Szerokie spódnice, ciężkie sandały, obszerne T-shirty, niedbale powiązane włosy i brak nawet delikatnego makijażu. O tyle miłe dla ucha (dziewczyny śpiewały przepięknie i z pasją), co nieco smutne dla oka. Czy to na tym ma polegać skromność?

U świętego Pawła czytamy, że: "[...] Podobnie kobiety, w skromnie zdobnym odzieniu, niech się przyozdabiają ze wstydliwością i umiarem..." (1 Tm 2, 9). Skromność? Tak. Umiar? Tak. Wstydliwość? Tak. Brak smaku? Nie. O tym święty Paweł jakoś nie wspomina. 


Elegancja nie ma nic wspólnego z głębokimi dekoltami i kusymi spódniczkami (jest wręcz jej zaprzeczeniem), a jednak tak rzadko w Kościele widzę elegancko ubrane kobiety. Co ciekawe, ów brak elegancji jest częściej widoczny u kobiet młodych, aniżeli starszych. Gros starszych kobiet to osoby, które do Kościoła przychodzą ubrane naprawdę odświętnie - eleganckie bluzki, spódnice, kobiece buciki, kapelusze, rękawiczki, płaszcze. A młode kobiety? Zależy. Niektóre preferują styl zgoła sportowy (puchowa kurtka zimą, jeansy, buty sportowe), inne: bezkształtnej, szarej kuli. Skromność w tym jest? Być może. Elegancja i szacunek do miejsca? Bynajmniej. 
Być może się głęboko mylę, ale moim zdaniem, strojem wiele się komunikuje. Nie bez powodu wiele firm hołduje określonym rodzajom "dress code'u", którego celem jest okazanie szacunku klientowi. 
Sportowy styl świetnie sprawdza się na ulicy, szkole, boisku, dyskotece. Jest wygodny, bezpretensjonalny (zazwyczaj) i nie wzbudza kontrowersji. Czy jednak pasuje do Kościoła? Czy pasuje na spotkanie z Bogiem? Nie, nie i jeszcze raz nie. Na randkę zazwyczaj nawet największa oportunistka założy zazwyczaj sukienkę. A do Kościoła...?
A co ze stylem na "burą myszkę"? Z całą pewnością spełnia warunek skromności. Powłóczyste spódnice do ziemi, szerokie bluzki, bez dekoltu. Na pewno nie wzbudzają nieczystych myśli wśród zgromadzonych w świątyni mężczyzn. Tylko, czy na pewno pasują do Kościoła? Moim zdaniem nie, bo także i skromność, jeśli jest niewłaściwie pojmowana, może być grzeszna. 
Dlaczego? Zapytacie. 
Powtórzę raz jeszcze: strojem, moim zdaniem, coś komunikujemy. Nie siadamy do wieczerzy wigilijnej w dresach, na wesele przyjaciół nie idziemy w workowatych spodniach (w ogóle rzadko widuję na weselach kobiety w spodniach). Dlaczego do Kościoła niektóre z nas idą ubrane jak męczennice? Czy rozciągnięte, za duże ubrania (teoretycznie, mające na celu zakryć nasze kobiece walory) są na pewno odpowiednie?
Znam wiele cudownych, głęboko wierzących kobiet, które są wspaniałymi własnymi stylistkami. Są eleganckie, ale skromne. Wytworne, ale nie wzbudzają niepotrzebnych emocji. Nie muszą błyszczeć "golizną", żeby wyglądać pociągająco. Wiedzą doskonale, że w pewnym momencie nadmierna skromność staje się zwyczajnym niedbalstwem. 
Jedna z nich powiedziała mi, że uświadomiła sobie w którymś momencie, że idąc na Mszę Świętą, idzie do Króla Królów, że musi być wystrojona w odpowiedni sposób, bo do Króla nie idzie się byle jak. I że ona nie rozumie tego całego unikania strojenia się, bo strojenie się dla Boga jest godne i właściwe. Obie głęboko żałujemy, że w naszej tradycji nie ma zwyczaju noszenia mantylek, bo chętnie byśmy je zakładały na znak skromności, ale i podkreślenia wyjątkowości Mszy Świętej. 
Drogie Panie zatem, nie bójcie się pięknych strojów - nie żałujcie elegancji, idąc do Króla Królów. Cieszcie się swoją kobiecością i ze smakiem podkreślajcie to, co Pan Bóg Wam ofiarował w darze :-) 

4 komentarze:

Unknown pisze...

To bardzo ważne, żeby dobrze wyglądać. Sama jestem mamą 4 dzieci i wiem ze patrzą na mnie, szczególnie ci nie będący w kościele, przez pryzmat ubioru. Bo skoro 5 dziecko w drodze, to albo patologia albo nienormalni :D Więc czyste w miatrę ba czasie ciuchy i porządne buty to coś w co inwestujemy nawet jak nie mamy obiektywnie na to funduszy- żeby robić dobry PR rodzinie wielodzietnej :)
A próbuję też mieć ładny dom,ale doszłam ostatnio do wnisku ze przy takiej ekipie to chyba się nie da :D
Ola z jaklubimy.pl

Anna Dzikowska-Rogacka pisze...

Olu, dziękuję za ten wpis. Zamierzam w najbliższym czasie napisać na temat dużych rodzin, że właśnie tak są postrzegane, jak piszesz - a to i niesprawiedliwe, i nieprawdziwe. A że dajesz radę utrzymać porządek w domu w ciąży z czwórką urwisów (i Mężem) to jesteś moją bohaterką! :-)

Unknown pisze...

Nie szata zdobi człowieka,ale człowiek też swym ubiorem i postawą powinien wyrazić szacunek do Boga w kościele.
Też jesteśmy rodziną wielodzietną i staramy się wyglądać skromnie i elegancko w kościele :)P.s. Pozdrawiam Was dziewczyny :) Olu dużo siły i cierpliwości dla Dzieciątek życzę:)

Anna Dzikowska-Rogacka pisze...

Czyli jesteście dowodem na to, że skromność i elegancja idą w parze :-)