Jestem feministką. Mówię to z pełną odpowiedzialnością za słowo. Jestem feministką, bo uważam, że jako człowiek płci żeńskiej przedstawiam swoją osobą (skromną, mam nadzieję) sporą wartość intelektualną i mogę się dla mojej rodziny, mojej ojczyzny i mojego dostawcy Internetu przysłużyć nie tylko gotując (co robię świetnie), sprzątając (co robię beznadziejnie), ale również pracując zawodowo, ucząc się (ustawicznie) i interesując światem dookoła mnie.
Nie po to kończyłam studia, nie po to czytam kilogramy książek i nie po to umiem mówić, żeby siedzieć cicho.
Do tej pory siedziałam. Uważałam, że za dużo słów to zawsze kłopot. Zwłaszcza, że w szkole podstawowej peplałam bez ustanku i niekiedy Mama moja kochana musiała się do szkoły udać z misją wyjaśnienia tego i owego.
Ale teraz milczenia mam dość. I jako feministka powiem tak:
jeśli jeszcze raz usłyszę od jakiejś pani, że nie ma już na tym świecie prawdziwych mężczyzn, to zapytam z błyskiem w oku A CZY TY JESTEŚ PRAWDZIWĄ KOBIETĄ??
Skąd ta afera, spytacie?
A stąd:
Pani Michalik postanowiła była bardziej męska niż mężczyzna. Bardziej rubaszna niż Zagłoba i bardziej wnikliwa ginekologicznie niż Centrum Leczenia Niepłodności.
Od wieków o stanie ciąży mówiono w pięknych poetyckich słowach, że to stan błogosławiony. Że kobieta, nosząc w sobie życie, została pobłogosławiona darem. Czy to naprawdę aż tak przeszkadza?
Pomijam fakt, że na komercyjnej, raczej antyklerykalnej stacji telewizyjnej, w paśmie śniadaniowym pojawia się to, relatywnie, religijne określenie (kto użył tych słów? Jak ktoś wie, niech powie), co moim zdaniem raczej dobrze świadczy.
Przykre jest, naprawdę przykre, że z emancypacji został dzisiaj w XXI wieku chyba tylko "MAN" (albo "pacja", żeby się pacnąć w głowę), która stawia nie na kobietę w kobiecie, ale na to, ile w danej kobiecie jest faceta.
Drogie Feministki, dla których dziecko w łonie matki to pasożyt (a w najlepszym razie płód, i to niekonieczne gatunku ludzkiego), a rozpychanie się łokciami i zmienianie partnerów seksualnych, jak rękawiczki to norma i dzień powszedni: NIE O TO WALCZYŁY SUFRAŻYSTKI... Nie o to...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz